czwartek, 19 lipca 2012

Permanentna głupota

Zastanawia mnie kiedy ludźmi zaczyna rządzić permanentna głupota. Czy wiąże się to z gatunkiem charakteru, wiekiem, czy po prostu genami? Dlaczego nastolatka  oddaje się kolesiowi w brudnym lesie za dyskoteką, udając przed koleżankami jakie to jest cool, a w samotności czuje obrzydzenie do samej siebie, lub też to obrzydzenie zapija? Dlaczego samotna matka zaczyna zachowywać się irracjonalnie na widok każdego faceta, który się do niej uśmiechnie lub zaprosi na kawę? Dlaczego wreszcie facet w średnim wieku zostawia rodzinę dla dwudziestolatki lecącej tylko na zasobność jego portfela? 
Bawi mnie z jednej strony ich udawanie przed wszystkimi, że wszystko jest w porządku i "wiem, co robię", "mam plan", itd. Z drugiej strony niedowierzanie rodzin, czy to rodziców nastolatek, czy też dzieci do rodziców, czy też ciche śmiechy kumpli z pracy są po prostu żenujące. Od ich strony sytuacja wygląda zupełnie inaczej i pół problemu, gdy zachowania najbliższych są zwyczajnie śmieszne, a co innego, gdy zakrawa to na zerwanie więzi z rodziną lub też poważne problemy.
Dużo się ostatnio mówi o sponsoringu. Artykuły pisane są zwykle od strony studentek, licealistek nawet, jakie to one mają bonusy z takiej znajomości, kłamstwa serwowane rodzicom, skąd ta nowa perfuma, lub pieniądze na laptopa. Wszystkie teksty jakie czytałam wychodziły od postaci skromnej dziewczynki, poznającej nowy świat, koleżanki, które pokazują jej jak łatwo jest zdobyć pieniądze na życie. Jednak, czy zastanowił się ktoś, dlaczego dorosły facet, który ciężko, lub średnio ciężko zarobił pieniądze, utrzymuje rodzinę - dzieci, dom, szuka jeszcze ujścia swojej gotówki w chętnej nastolatce? Co kieruje jego pobudkami? Czy naprawdę każda żona takiego gościa w średnim wieku jest naburmuszoną gospodynią, która zapomniała już jak mężowi prawić komplementy? Czy musi on usłyszeć słowa "przystojny", "ogier", itp. z ust dziewczyny, poznanej chwilę temu? Czy sprawia to ten dreszczyk emocji, nutka tajemnicy, czy chęć pochwalenia się swoją rozrzutnością, takie: "bo mnie stać"? 
Dziwię się temu światu, gdzie nastki szczycą się ilością koślawych zbliżeń z nieznajomymi, bogaci faceci - kolejną forsą wydaną na "niunię", a mamuśki - perspektywą światłej przyszłości z jedynie życzliwym jej chwilowo mężczyzną. I zastanawia mnie czy ludziom naprawdę tak niewiele potrzeba do szczęścia, czy mają aż takie kompleksy, czy po prostu są głupi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz