środa, 8 sierpnia 2012

"Ta wiedza nie jest Pani potrzebna"

Dzień, jak co dzień. Rano kawa, druga kawa, zakupy i wizyta w kiosku. W ręce Owcy trafia Newsweek, z Hołownią na okładce. WTF? Miał odejść - nie odszedł, o co chodzi? Kontynuacja kontrowersyjnego artykułu "Nieświęte rodziny", który zburzył umowę między wspomnianym już Szymonem Hołownią i Zarządem - chyba, bo do końca pewna nie jestem, z kim się pokłócił o tę okładkę. 
Nie mniej jednak, choć również w ten, jak i poprzedni artykuł wczytałam się zawzięcie, to uderza mnie otoczka tej sprawy. 
Teraz na gwałt upubliczniono prawdę starą jak świat, przypadki, które i bez Internetu i bez mediów, zdarzały się często, bądź czasem, zależy w jakich okolicach. Zrobiono z bułki tartej - świeżą z pieca, na siłę wtryniając kontrowersyjnego newsa. 
Nie obstaję za kościołem, ani za jego wrogami, w żadnym wypadku nie staję po żadnej ze stron, bo nie jestem gwiazdą Star Wars i mieczem świetlnym nie władam. 
Zastanawia mnie tylko fakt, na czym jeszcze można zbić kasę, bo do tego ta szykana się sprowadza. Tygodnik publikuje listy kobiet, które były w związkach z księżmi. A czyja to przepraszam jest wina? Czy koloratka jest aż tak pociągająca? Czy jest to miłość? Czy po prostu głupota? 
Kobieta wchodzi w związek, taki czy inny, z własnej woli, nikt jej nie kazał chodzić wieczorami na plebanię. Tak samo przedstawia się sprawa kochanek, które wchodzą w związki z żonatymi mężczyznami. Przecież nikt nie pcha ich permanentnie w ramiona, które utrzymują już żonę, a i niejednokrotnie - dzieci.
Oczywiście, druga strona medalu jest taka, że ksiądz, respektując celibat, nie próbuje wkładać swojej "świętej" różdżki tam gdzie nie trzeba. OK. Biologia - biologią, ale nią nie wszystko da się wytłumaczyć. Bo co, jeśli ktoś ma popęd do obnażania się? Skoro natura stworzyła mnie nagiego, będę chodził nago. No tak, ale póki nazywamy się społeczeństwem cywilizowanym, póki ograniczają nas jakieś reguły, które zresztą sami ustanawiamy i respektujemy, to nie oczekujmy, że nagle nastąpi anarchistyczna rewolucja. Mówię nie tylko o samym kościele, ale i o państwie.
Cóż więc z tym celibatem - potrzeba jest go kultywować, czy nie, skoro i tak odstępstwa od niego są znaczne? Znaczne/ nieznaczne - kto czytał - ten ocenia po swojemu. Wg. danych prof. Baniaka 60 %  księży utrzymuje kontakty seksualne z kobietami. To tak jakby 60 % nauczycieli, czy urzędników dziennie nie przychodziło do pracy. Ich obowiązkiem jest pojawienie się w pracy, a księdza obowiązkiem jest trzymanie swoich popędów na wodzy. Ja tak to rozumiem. 
Być może faktycznie te dane zostały zawyżone, jak zauważył Szymon Hołownia. Być może jest "tylko" 40%, 30% butnych księży. Jedno jest pewne - nie zostały one wyssane z palca, bo dzieci są najlepszym tego dowodem. 
Dziwię się jednak, że hierarchowie nie próbują zaradzić problemowi. Aczkolwiek, aby radzić, trzeba najpierw przyznać, że problem takowy istnieje. To bardzo dziwne, że w każdej (podobno) parafii jest tzw. fundusz alimentacyjny. A jeśli go nawet nie ma pod taką, czy podobną nazwą, środki na utrzymanie "samotnych" matek z dzieckiem/ dziećmi są. Jakie jest jednak źródło pochodzenia tych pieniędzy, nietrudno zgadnąć. Przychodząc czasem do kościoła, nie na mszę nawet, ale, aby w ciszy kontemplować własne smutki, pogadać z przyjacielem Bogiem, wrzucę czasem 2 zł. do ofiarnej skrzyneczki, bo miło mi było usiąść wśród świeżych pachnących kwiatów i zapalonej lampce. Czy jednak moje 2 zł trafiło na pewno na ten cel - tego się nie dowiem. 
W chwili takowego zwątpienia w całą instytucję, tę obłudę i katorżnicze kłamstwa, przypomniałam sobie sytuację sprzed sześciu lat, kiedy to zaczęłam oddawać krew w stacji krwiodawstwa. Zapytałam wtedy pielęgniarkę, czy można się jakoś dowiedzieć, czy moja krew przydała się komuś, komuś uratowała życie, czy została wyrzucona, lub też przerobiona na kosmetyki. Ona odpowiedziała mi wtedy, z ciepłym uśmiechem na twarzy, że:
"Ta wiedza nie jest Pani potrzebna"
I faktycznie - sama świadomość tego, że robię coś wielkiego, że mam przeświadczenie i pewność, że komuś pomagam - wystarczy.
Wrzucając 2 zł do kościelnej skrzynki, chcę wierzyć, że dzięki niej, jak wrócę, znów zastanę świeże kwiaty i zapaloną lampkę. W innym przypadku - ta wiedza nie jest mi potrzebna.




6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kościół to już nie jest miejsce święte, do którego się przychodziło pomodlić, posiedzieć w ciszy. Teraz to miejsce sprywatyzowane. Chodzi jedynie o kasę, a celibat księży nie istnieje. Może jedynie Ci starsi się go trzymają, chociaż nie wiem. Znajomy przystąpił do kleryków, uczył się w specjalnej szkole a na weekendy zjeżdżał do domu, do swojej dziewczyny, pytanie jak to dziewczyny, przecież to przyszło ksiądz, odpowiada kiedyś się tam szło z powołania, teraz dla kasy jaką jest się w stanie tam wyrwać...

    Zagubiona:
    http://kobiecym-sercem-pisane.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hey, jak zwykle to komedia pomyslek, a z celibatem sprawa stara jak swiat:)
    Pewien, zmeczony juz przepisywaniem, benedyktynski zakonnik, popelnil blad, skutkujacy przez pokolenia.
    Zamiast napisac, ze:
    "Bedziesz wiodl pobozne zycie w celi, bracie"
    Przepisal: "Bedziesz wiodl pobozne zycie w celibacie".

    i zas - diabel tkwi w szczegolach:)
    Pozdrowka:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedza bywa czasem bolesna, fakt! A co do meritum: sama znam dwóch synów księży.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj! Dziękuję za odwiedziny u mnie :)
    Kilka dni temu rozmawiałyśmy z siostrą na podobny temat. Doszłyśmy do wniosku, ze Kościół nie chce znosić celibatu ze względu na pieniądze :) ponieważ gdyby księża mieli żony i dzieci kto z wiernych chciałby ich utrzymywać? Co stałoby się z majątkiem ? Być może i teraz ich dzieci są utrzymywane, ale ... Oczywiście są księża z powołania i śmiem twierdzić, że większość.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba masz rację Niebieskości... I w powodach ich opieszałości, i w tym, że niektórzy są z powołaniem, do czynienia dobra, a nie brania kasy tylko...

    OdpowiedzUsuń