2013, kto by pomyślał, że w tym roku, będziemy mieć nawał wesel? Już w 2011 grzmiały sale weselne, że rok pechowyy będzie, że nie mają chętnych, że pary zapisują się chętniej na styczeń 2014, niż sierpień 2013, a tu proszę.
Cztery wesela. Dobrze, że pogrzebu gratis nie dorzucili :-D
Cztery wesela, w tym jedno szczególnie dla mnie ważne, i nie dość, że ważne dla serca, to jeszcze zostałam poproszona na świadkową. chyba będę ryczeć jak bóbr... Ze szczęścia i wzruszenia oczywiście.
I co?
Pracuję, wracam o 17 codziennie i wiem już, że następne 2 godziny też mam wyjęte z życiorysu - bo deszczu ni huhu i podlewanie ogrodu - usycha z tęsknoty :-)
Ale dobrze mi z pracą, choć daleko... Można ponarzekać na szefa :-) Znalazłam na swej drodze życiowej fanastyczną osobę, którą już mogę uznać za bliską koleżankę, choć nie cierpię tego słowa. Koleżanka.
Kojarzy mi się z osobą z którą ma się kontakt raz na jakiś czas i to wtedy, gdy któraś strona czegoś potrzebuje... Koleżanki ze szkolnej ławki zwykle okazują się fałszywkami, po latach coś z nimi nie tak...
Zresztą te wesela również zbiorą grono bliżej i dalej znanych mi osób, z kimś kiedyś byłam blisko, z kimś po prostu się znałam, choć boli, że z wieloma osobami kontakt się rozmył. i to nie zakończył, tylko właśnie rozmył...
I co teraz, uśmiechać się i "co u Ciebie"?
I nie Kaśku mój, nie o Twoje wesele mi chodzi :-)
No i ta świadomość, że czas tak szybko biegnie, choć niedawno jeździliśmy rowerami do szkoły, piliśmy na ogniskach, na które każdy chętnie szedł, a nie teraz na wesele - z musu...
I tak się zastanawiam, czy to ja już zgłupłam, czy po prostu inni nie czują potrzeby kontaktu z drugim człowiekiem, nie potrzebują rozmowy, robienia wspólnych głupot i tej spontaniczności, która chyba gdzieś gaśnie z wiekiem.
Smutek może rozgromić tylko fakt, że nasza spontaniczność ma się dobrze - chyba, choć przyćmiona troszkę rutyną, okraszona brakiem czasu i odrobiną zmęczenia. Mamy cabrio. Prawdziwe spełnienie młodzieńczych marzeń Mężulskiego. Odpoczywa w garażu po długiej trasie i kilku "wypasach" na bliskich drogach. 200 koników dostało w kopyta, aż się kurzyło.
I co z tego, że konto zerowe...
I co z tego, że porzuciliśmy na chwilę wieczne myśli o oszczędzaniu...
I co z tego, że na emeryturze przyjdzie nam gryźć piach...
Za ten uśmiech na twarzy, sprzedałabym ostatnią myśl.
Za te ogniki w oczach.
Za knykcie zaciskające się powoli na kierownicy.
I za to ciemniejące spojrzenie.
I kończąc sprawę ślubów, jest to nasza trzecia rocznica. Mam nadzieję że dożyjemy oboje jeszcze zera obok tej trójki.
Dla Mężulskiego :
For my lover
Pozdrawiam Wszystkich, którzy wykazali się wielką cierpliwością.
Absolutnie nie zgadzam sie z Toba, ze spontan i glupawka gasna z wiekiem:)
OdpowiedzUsuńPozdrowka!
Też się nie zgadzam! Byś wiedziała, cośmy wyprawiali na Piernikaliach...
OdpowiedzUsuń