środa, 28 sierpnia 2013

Akwizycja, a akwizycja

Kto nie miał przmności spotkania się z przemiłym na pozór, sztucznie uśmiechniętym panem, (bądź też panią, ale to rzadzej, chyba względy bezpieczeństwa...), który za taką "tycią" kwotę proponuje garnki, wycieczki z obowiązkowymi pokazami kocy, prześcieradeł, czy innego badziewia, bądź też ubezpieczenia, telefon, internet itp.


Czy akwizycja jeszcze istnieje w realu, czy już przeniosła w całości swą siedzibę na boskie błonia telefonii?

Otóż, moja pierwsza praca, miała dużo wspólnego z akwizycją. Choć nie chodziłam bezpośrednio do domów, to pukałam do drzwi za pomocą telefonu. Tak, tak, byłam telemarketerką... I choć nadal istnieje to w moim CV, to raczej nie jestem z tego dumna. Ale cóż, na waciki starczało i to mi wtedy wystarczało. 

Pamiętam, że dzwoniłam do wielu różnych osób; takich, które łatwo było sklasyfikować, wg danych mi "profili klienta" oraz takich, których ciężko było do nich zakfalifikować i wogóle określić. 
Jeden Pan chciał od razu wylądować ze mną w łóżku, drugi pomylił ofertę telefoniczną z sex-telefonem, dzieci, odbierając telefon, mówiły, że mama kazała powiedzieć, że jej nie ma w domu, itp.

Oczywiście z tymi z którymi dochodziło do rozmowy,  rozmawiało się wg ściśle ustalonego schematu, który miał sfinalizować rozmowę w zabiegany przez nas - telemarketerów sposób. A to trzeba było umówić potencjalnego klienta z konsultantem telefonii na spotkanie, a to trzeba było zachęcić do skorzystania z usług określonego banku, poinformować, że na klientów takiego i takiego sklepu czeka promocja, itp.

Często zdarzało się, że ten schemat nie działał... Raz pani bardzo mile powiadomiła mnie, że właśnie uprawia gorącą miłość pozamałżeńską i gówno ją obchodzi co mam do powiedzenia; raz odebrała wdowa, której mąż leżał właśnie obok w trumnie, wyszykowany na pogrzeb (przy czym wysłuchałam pół życia tej kobiety z nieboszczkiem, zdezorientowana, zapominając się po prostu rozłączyć). No sytuacje naprawdę nietypowe. 

Dziś sama łapię się na tym ,że  pytana "czy może mi pani powiedzieć...." burkam "nie, nie mogę!" I głupio mi, bo sama często zostawałam odsyłana z kwitkiem, czasem przekleństwem, czasem krzykiem, czasem ignorancją.

I już nie do końca jestem pewna, jaka jest różnica pomiędzy reklamą, akwizycją i zwykłym oszustwem, bo nawet najszczersza konsultantka telefoniczna, mając na karku brak wypłaty prowizji za pracę, wciśnie najgorszy kit. Tak było z ofertą darmowej karty "płatniczej" dla Mężulskiego, okazało się, że podpisał przesyłkę przy odbiorze, jednocześnie zatwierdzając umowę na kartę kredytową, z opłatą :-/

Chodzą po ulicy Rumuni sprzedający piły mechaniczne - tak, tak, to nie żart... Baby sprzedają garnki, faceci te piły i dywany, a co najbardziej mnie już wkurza, to przejeżdżający samochód z jabłkami, trąbiący niemiłosiernie już od zaczątku ulicy. 

I snuję wniosek, że "pukacze" będą, dopóki, ktoś im otwiera i kupuje, bo inaczej to by się nie opłacało. A już telefon chyba ubożeje w swoim pośrednictwie takich usług, bo wkurza. 



5 komentarzy:

  1. No niestety naiwnych wciąż nie brakuje. Moja mama pracuje w hotelu, w którym wynajmują salę bankietową firmom organizującym pokazy i prezentacje. Mama mówiła, że przychodzą na nie najczęściej starsi ludzie, którzy kupują sobie koc z sierści wielbłąda za 5000 zł, a za to dostają długopis gratis. Mama nawet kiedyś próbowała staruszkom wyjaśniać, że są naciągani, ale przestała, bo oni ślepo wierzą, że ten ich koc jest "wyjątkowy" i wart swej ceny. Telemarketerzy, którzy ich zapraszają na takie pokazy, wmawiają im, że są wyjątkowi i dlatego zostali wybrani na tę prezentację spośród wielu. Przecież każdy z nas chce się czuć kimś wyjątkowym...No i najczęściej starsze osoby dają się złapać.
    Ja osobiście ucinam rozmowy z telemarketerami krótkim: nie jestem zainteresowana i naciśnięciem czerwonej słuchawki, lub mniej grzecznie: kładę telefon i zajmuję się swoimi sprawami. Tymczasem telemarketer gada sobie póki nie zorientuje się, że nikt go nie słucha i sam nie przerwie monologu.
    Co do cyganów rumuńskich (bo chyba ich miałaś na myśli, Rumuni to odrębna nacja), to w moich okolicach się nie pojawiają. Chyba brak zbytu ich odstrasza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie poszłam na żaden pokaz, słuchawkę telefonu stacjonarnego odkładałam bez słowa, dopóki go jeszcze miałam (w komórkowym odrzucam absolutnie wszystkie połączenia przychodzące z zastrzeżonych numerów), nie otwieram drzwi domokrążcom i nie daję się zaczepiać na ulicy. Jestem reklamooporna, wciskaczooporna i w ogóle oporna :) Nawet przesadnie nadskakujący mi w sklepie sprzedawca budzi we mnie reakcję odwrotną do zamierzonej - wychodzę i nie wracam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Frau Be, biorę z Ciebie przykład!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hello, i feel that i noticed you visitged my site so i came to go back
    the favor?.I am trying to find things to enhance my site!I assuhme its ok to use a few oof your ideas!!


    my page - wizard101 crown generator

    OdpowiedzUsuń
  5. Clash օf Clans Hackk Cydia : Permits receive tҺe one thing straight.



    Ӊere iѕ my webpage - clash of clans attack strategy town hall level 6

    OdpowiedzUsuń