Zastanawia mnie kiedy ludźmi zaczyna rządzić permanentna głupota. Czy
wiąże się to z gatunkiem charakteru, wiekiem, czy po prostu genami?
Dlaczego nastolatka oddaje się kolesiowi w brudnym lesie za dyskoteką,
udając przed koleżankami jakie to jest cool, a w samotności czuje
obrzydzenie do samej siebie, lub też to obrzydzenie zapija? Dlaczego
samotna matka zaczyna zachowywać się irracjonalnie na widok każdego
faceta, który się do niej uśmiechnie lub zaprosi na kawę? Dlaczego
wreszcie facet w średnim wieku zostawia rodzinę dla dwudziestolatki
lecącej tylko na zasobność jego portfela?
Bawi mnie z jednej
strony ich udawanie przed wszystkimi, że wszystko jest w porządku i
"wiem, co robię", "mam plan", itd. Z drugiej strony niedowierzanie
rodzin, czy to rodziców nastolatek, czy też dzieci do rodziców, czy też
ciche śmiechy kumpli z pracy są po prostu żenujące. Od ich strony
sytuacja wygląda zupełnie inaczej i pół problemu, gdy zachowania
najbliższych są zwyczajnie śmieszne, a co innego, gdy zakrawa to na
zerwanie więzi z rodziną lub też poważne problemy.
Dużo się
ostatnio mówi o sponsoringu. Artykuły pisane są zwykle od strony
studentek, licealistek nawet, jakie to one mają bonusy z takiej
znajomości, kłamstwa serwowane rodzicom, skąd ta nowa perfuma, lub
pieniądze na laptopa. Wszystkie teksty jakie czytałam wychodziły od
postaci skromnej dziewczynki, poznającej nowy świat, koleżanki, które
pokazują jej jak łatwo jest zdobyć pieniądze na życie. Jednak, czy
zastanowił się ktoś, dlaczego dorosły facet, który ciężko, lub średnio
ciężko zarobił pieniądze, utrzymuje rodzinę - dzieci, dom, szuka jeszcze
ujścia swojej gotówki w chętnej nastolatce? Co kieruje jego pobudkami?
Czy naprawdę każda żona takiego gościa w średnim wieku jest naburmuszoną
gospodynią, która zapomniała już jak mężowi prawić komplementy? Czy
musi on usłyszeć słowa "przystojny", "ogier", itp. z ust dziewczyny,
poznanej chwilę temu? Czy sprawia to ten dreszczyk emocji, nutka
tajemnicy, czy chęć pochwalenia się swoją rozrzutnością, takie: "bo mnie
stać"?
Dziwię się temu światu, gdzie nastki szczycą się ilością
koślawych zbliżeń z nieznajomymi, bogaci faceci - kolejną forsą wydaną
na "niunię", a mamuśki - perspektywą światłej przyszłości z jedynie
życzliwym jej chwilowo mężczyzną. I zastanawia mnie czy ludziom naprawdę
tak niewiele potrzeba do szczęścia, czy mają aż takie kompleksy, czy po
prostu są głupi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz