Dzień rozpoczął się ranną gonitwą do banku. Gonitwą koni
mechanicznych oczywiście. Ładnie, cacy - oferta. Kredyt, uwaga, z
najniższą marżą. No tak, tylko co trzeba zrobić, aby taką marżę
uzyskać?
A trzy proste kroki.
Założyć konto, na które
wpływy powyżej 2000 tysiaków. Spoko... Do przełknięcia. Zachodu będzie z
zamykaniem poprzedniego konta w innym banku oczywiście, ale nie to
najważniejsze. Bankowość internetowa jest, ale nie jak w normalnym
banku, że po przelewie przychodzi sms z kodem, ale dołączony token. WTF?
Token? W sensie walken-talken? O co chodzi? Zanim obczaję ten mini
kalkulator, pewnie osiwieję...
Po drugie karty, karty dwie. Z
tych wszystkich kart jakie mam w portfelu mogłabym ułożyć już całe
miasteczko karciane, a w czasie wolnym zagrać w Piotrusia. Za karty
opłata, ale za wpływy na konto nagroda za użytkowanie konta. Nazywa się
ślicznie, de facto wychodzisz na zero... Czy ktoś to jeszcze rozumie?
Kolejna-
karta kredytowa. Nasze pytanie do pani bankier: Po co jeszcze karta
kredytowa, skoro mamy dwie karty debetowe do konta? Pani Blondi
uśmiechnęła się do nas miluśnie i zaczęła wymieniać setki zalet karty
kredytowej. No ok... Ale w naszym przypadku to samo możemy robić z
debetowymi, a przy staraniu o kredyt, karta kredytowa jeszcze obniża
zdolność kredytową.
- No tak - mówi pani Blondi - a w państwa przypadku obniża wasz kredyt o 0,15% od kwoty kredytu.
- Yaaaaa.... super, juhu, hu, ju i w ogóle - ucieszeni wielce.
Ale jest myk. Należy tą kartą przeprowadzać operacje na daną kwotę miesięcznie.
Popatrzyliśmy
z Mężulskim na siebie. Już nic z tego nie rozumieliśmy. To mamy płacić
kartami debetowymi, kartą kredytową, płacić ratę i pilnować obrotów na
koncie? A, przepraszam, spytam nieśmiało, będzie jeszcze czas na to,
abyśmy rzekli coś do siebie w międzyczasie?
I trzecia opłata, która paradoksalnie obniża marżę kredytu. To ubezpieczenie.
Ale czyje?
No najlepiej Wnioskodawcy - na życie, ubezpieczenie nieruchomości - od nieszczęść i samego kredytu.
Em... Jak to?
No
tak przecież za to, że bank obniży swój zysk, ustali taką kwotę
ubezpieczenia, aby móc się jeszcze podzielić z firmą ubezpieczeniową. W
trosce o klienta oczywiście.
Czy wreszcie hasła z billboardów na
dobre zagoszczą na twarzach bankierów, zmywając przy tym ich uśmieszek
pt. "znaj łaskę pana"?
Oj zachciało się własnego pastwiska, to cierpmy...
Beee...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz