Byłam dzisiaj świadkiem niezwykłej sytuacji. Znaczy może zwykłej, ale jej wydźwięk był dla mnie niezwykły.
Wpadłam popołudniem do miejskiej księgarni. Jest to raczej sklep z artykułami biurowymi i śladową ilością książek, a poważną ilością podręczników. Jako, że zaczęło się już przedwrześniowe szaleństwo kupowania szkolnej wyprawki, i mówiąc szczerze do szaleństwa to doprowadzają ceny, stałam w sporej kolejce.
Przede mną stała kobieta, starsza ode mnie, z dwójką dzieciaków w wieku szkolnym, przypuszczam, że jeszcze podstawowym. Starszy chłopiec, którego interesowały zastrugaczki z autkiem i młodsza dziewczynka, klasa II może III - czyli tzw. świeżak. Podobało jej się wszystko, zeszyty z Barbie, różowe długopisy, linijki, zabawkowe piórniki, itd.
Po mamie było widać, że jest zmęczona życiem, a dodatkowego stresu przysparzało jej właśnie zrobienie tych zakupów. Była spięta, zdenerwowanym głosem wyliczała książki kolejnych autorów dla swoich dzieciaków.
- I ćwiczenia do tego - rzekła na koniec roztrzęsionym głosem.
Pani wszystko skrupulatnie zeskanowała i podliczyła i pyta świergotliwie:
- I co jeszcze?
- "Frytki do tego" - dodałam w głowie, byłam już znużona tą kolejką.
Mama zastanowiła się chwilę, w minimalnej przerwie od:
- A kupisz mi toooo, a to mi kupisz, a to takie śliczne, mamoooo, kup mi!!! - jęczała dziewczynka.
Kobieta poprosiła jeszcze o wybór piórników, każde z dzieci wybrało po jednym, do nich tzw. pierdułki - gumki, zastrugaczki, linijki, itp.
- I poproszę jeszcze zestaw tych ołówków - wskazała na rząd czarnych niezastruganych ołówków w miękkim, plastikowym opakowaniu.
- złoty siedemdziesiąt dziewięć - skwitowała kasjerka.
Rozpoczęła się rozpacz malucha:
- Maaaamoooo, ja nie chcęęę takich ołówków, są brzydkie, ja chcę różowe, Magda taki ma, mama jej kupiła taki ślicznyyy, yy.. - pojękiwała.
Oczywiście cena tamtego jednego ołówka sięgała pięciu złotych.
Wtedy kobieta zrobiła coś niesłychanego. Pomimo wyraźnego już zmęczenia całą sytuacją i wizją wydania za chwilę paru stów zapewne, matka kucnęła przy dziewczynce i powiedziała:
- Widzisz córka, nieważne jest jak twój ołówek wygląda. Ważne jest to, co nim narysujesz. Możesz mieć super, piękny różowy ołówek z naklejonymi na niego bajkowymi kucykami, ale kreślić bazgroły i co Ci po takim ołówku? A możesz ten zwykły, czarny ołówek zaczarować i będzie dla Ciebie rysował najpiękniejsze obrazki.
- Mogę go zaczarować? - oczy dziewczynki rozbłysły.
- Oczywiście, tylko musisz o niego dbać. - odrzekła mama prostując się.
Dziecko w momencie wzięło ołówki w garść i zafascynowane patrzyło na nie przez chwilę.
- To ja je zastrugam!- zakrzyknęła radośnie.
- Super. - odrzekła mama płacąc należność, niewzruszonej całą sytuacją, kasjerce.
A ja stałam za nimi z rozdziawioną gębą, wspominając wyrywkowy odcinek Supernianii, która ogląda wrzeszczące dzieciaki i wrzeszczących na nich, sfrustrowanych rodziców, kompletnie nie mających pomysłu na wychowanie i kupujących dzieciakom rzeczy za, suma sumarum, fortunę.
A wystarczy tylko trochę wyobraźni, pomyślunku, refleksu.
Jestem pełna szacunku dla tej kobiety, za ten animusz, wykreowanie wartości dziecku. Pełno jest "zepsutych dzieciaków", niestety one same się nie psują...
będzie miała kobieta dobrze wychowane dzieci, a to wielkie szczęście:)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko Superniani nie znoszę.
OdpowiedzUsuńBrawo dla mamy!
OdpowiedzUsuńA wiesz, od dawna stosuję na moich dzieciach "czarodziejskie" sztuczki, żeby przekonać je do czegoś i żeby nie było problemu. I nie ma. Młody nigdy nie zrobił mi w sklepie sceny, że coś chce, ani Kudłata też.
OdpowiedzUsuńDodam tylko, że podziwiam język polski. Już słyszałam różne określenia na moją temperówkę - ostrzałka, oszczytko pokutujące w Wielkopolsce. A teraz zastrugaczka. Chyba zacznę kolekcjonować :) Można wiedzieć z jakiego rejonu taka nazwa?
Supernianię podglądałam, mając nadzieję, że znajdzie się jakaś mądra rada na moją nieco żwawą i pomysłową córkę :) Bo ja o dzieciach nie miałam pojęcia - młoda była pierwszym dzieckiem w rodzinie. I wszelkie takie pomysły, podpowiedzi, zachowania były (i nadal są) cenne, warto popatrzeć, jak to robią inni. Rzeczywiście - szacunek dla tej pani, po pierwsze - że się nie zdenerwowała, po drugie za błyskotliwą i mądrą odpowiedź.
OdpowiedzUsuńPiekna historia
OdpowiedzUsuń..